Trasa transfogarska, czyli o obłędnych widokach, adrenalinie i drodze do chmur. Takie emocje gwarantuje rumuńska droga zaliczana do najpiękniejszych górskich tras Europy. A wiesz, co najdłużej zostaje w pamięci? Widok niedźwiedzi siedzących na poboczu. Odkrywaj z nami zjawiskową Rumunię.
Czym jest trasa transfogarska
Trasa transfogarska (Transfăgărășan, czyli droga krajowa 7C) powstała w latach 70. XX wieku, by połączyć dwa historyczno-geograficzne regiony Rumunii. Tym sposobem Transylwania i Wołoszczyzna zyskały drogę przez góry Fogarasze (Munții Făgăraș).
Choć teraz trasa transfogarska jest wielką atrakcją i przyciąga tysiące turystów, to jednak z tyłu głowy pozostają ambiwalentne uczucia, bo przecież socjalistyczna myśl ingerowała w przyrodę. Czy ta trasa była aż naprawdę tak konieczna, skoro przez większość roku jest zamknięta dla ruchu?
Pomysł budowy trasy transfogarskiej
Za realizacją pomysłu stało „Słońce Karpat”, czy obrzydliwy typ, który rządził socjalistyczną Rumunią. Nicolae Ceaușescu, bo o nim mowa, wpadł na pomysł górskiej drogi po wydarzeniach w Czechosłowacji 1968.
Droga miała służyć armii, gdyby w kraju podniósł się bunt. Inna wersja mówi, że to miała być droga ucieczki „Geniusza Karpat” w przypadku inwazji radzieckiej.
Garść danych statystycznych
- Zużyto ok. 6.000 ton dynamitu.
- Oficjalnie przy budowie zginęło 38-40 żołnierzy, ale mówi się, że liczba ofiar tej szalonej budowy jest o wiele większa.
- Oficjalne otwarcie nastąpiło 20 września 1978 roku, choć prace trwały do 1980 roku.
Trasa transfogarska – adrenalina dla kierowców
Trudno zliczyć liczbę zakrętów, dlatego też osobom z chorobą lokomocyjną sugerujemy przemyśleć,czy błędnik wytrzyma.
Im człowiek wyżej, tym lepiej widać serpentyny do pokonania i te już pokonane. Niestety kierowca ma gorzej niż pasażerowie, bo musi się koncentrować bardziej na drodze niż na widokach.
Gdy jedzie się w stronę jeziora od północy, czyli z miejscowości Cârţa, to urwiska są często po stronie pasażera. Im człowiek wyżej, tym bardziej podnosi się adrenalina.
Tak na marginesie – podziwialiśmy, jak dobrze radzili sobie kierowcy kamperów na niderlandzkich tablicach rejestracyjnych.
Jezioro Bâlea (Lacul Bâlea)
Lacul Bâlea, czyli polodowcowe jezioro Bâlea znajduje się na wysokości 2027 m n.p.m. Warto wspomnieć, że głębokość sięga ok. 11 metrów, a śnieg w rejonie jeziora trzyma się nawet w czerwcu.
Koło szosy w rejonie jeziora kwitnie swojski handelek badziewiem, aromatem dymu kuszą budy z żarciem. Dla turystów z Zachodu totalna egzotyka, atrakcja prawie taka sama jak trasa transfogarska.
Auto można zostawić na jednym z płatnych parkingów przed tunelem i poszwendać w rejonie jeziora.
Koło jeziora wybudowano schroniska, czyli można też przenocować.
Od jeziora prowadzą szlaki górskie m.in. do wodospadu Bâlea. Nie testowaliśmy, więc nic więcej o tym nie możemy napisać.
Nad jeziorem było koszmarnie zimno i nadciągnęły gigantyczne chmury – wyglądało to jak atak dementorów.
Chmury utrzymywały się też spory kawałek za tunelem. Przez jakiś czas ledwo było widać tylne światła motocykli jadących przed nami.
Niektórzy mówią, że trasa tarnsfogarska to droga do chmur i wtedy to nabrało innego znaczenia.
Tunel Bâlea
Tuż za dużym parkingiem zaczyna się tunel (884 metry długości). W swoim zamyśle miał też spełniać funkcję militarną. Byłby łatwy do wysadzenia, co mogło szybko i skutecznie zatrzymać ewentualnego wroga.
Zapora i jezioro Vidraru
Trasa transfogarska po stronie południowej prezentuje się zupełnie inaczej, bo dość szybko za tunelem przestaje być bajecznie piękną trasą widokową i wiedzie przez bardzo ciemny i gęsty las. Adrenalina lekko opada, lecz czujesz, że za kolejnym zakrętem też będą atrakcje.
Miejscami przebija między drzewami woda i można dojrzeć rzekę Argeș. Dopiero koło zapory na chwilę robi się ciekawiej widokowo.
Wolnego miejsca do parkowania nie było, a część kierowców powinna dostać mandat za stwarzanie zagrożenia w ruchu lądowym. Rozumiemy, że każdy chce się pozachwycać, ale życie jest tylko jedno. W tych okolicznościach pojechaliśmy dalej. Mówi się trudno. Trzeba będzie kiedyś zacząć jazdę od strony południowej i pojawić się tutaj z samego rana.
Trzeba jeszcze nadmienić, że jezioro Vidraru (Lacul Vidraru) powstało dopiero w 1965, a okolica jeziora może być celem osobnej wycieczki.
Trasa transfogarska – punkty odpoczynku
Po prawej stronie drogi jadąc w kierunku Curtea de Argeș raz na jakiś czas jest zatoczka, gdzie można zatrzymać się i dać odpocząć błędnikom od zakrętów i przypadkowo za krzakami ukazał się wodospad.
My zatrzymaliśmy się tylko raz, ale mieliśmy ciarki na plecach, czy przypadkiem z krzaków nie wyjdzie duży misiek. Kilka kilometrów wcześniej widzieliśmy ich w sumie aż 6.
A gdy już o miśkach mowa – gdy będziesz w rejonie ich występowania oraz, gdy czasem pojawi się zasięg, dostaniesz sms dotyczący zasad zachowania w przypadku spotkania niedźwiedzia. Niestety po rumuńsku, ale da się zrozumieć.
Gdzie zaczyna się i kończy trasa transfogarska
Dwie nazwy wyznaczają trasę: Cârțișoara na północy oraz Curtea de Argeș na południu. My jechaliśmy od strony północnej, za początek naszej drogi uznaliśmy stację benzynową Lukoil przy rondzie koło wsi Cârța (skrzyżowanie drogi E68 i początek 7C).
Północna część trasy transfogarskiej to zdecydowanie jej najbardziej widokowy fragment.
Kiedy jest sezon na Transfăgărășan
Trasa transfogarska jest otwarta najczęściej od 15 czerwca do 15 września, choć z racji łagodnej jesieni w 2023 trasa była czynna aż do końca października. Zanim wyruszysz w trasę, sprawdź w Internecie, czy droga jest otwarta. Pamiętaj, że po drodze 7C wolno przemieszczać się tylko od świtu do zmierzchu.
Trasa transfogarska – ile czasu zajmuje przejazd
Nie udzielimy jednoznacznej odpowiedzi. Po pierwsze zależy od tego, czy trafisz na remont. My trafiliśmy na kilka miejsc z przejazdem na wahadło jadąc z północy.
Do tego trzeba doliczyć punkty widokowe, a przemożną chęć podziwiania gór trudno przeliczać na minuty.
To, ile czasu spędzisz koło jeziora, to już bardzo indywidualna sprawa.
Do tego trzeba bardzo zwolnić lub nawet zatrzymać się, gdy po drodze spacerują misie.
Teoretycznie odcinek Cârțișoara – Bâlea to tylko 13 kilometrów. Jedzie się bardzo powoli. Czasem rozsądek każe jechać wolniej niż dopuszczalne 40 kilometrów na godzinę.
Cała trasa transfogaraska, czyli od ronda we wsi Cârța do Curtea de Argeș liczy ok. 90 kilometrów. Największą atrakcją jest sam przejazd, a nie to, że docierasz z punktu A do punktu B.
Praktyczne porady
- Tankowanie – koniecznie zatankuj do pełna przed wyruszeniem w trasę.
- Ubranie – spakuj do bagażnika ciepłe ubranie. Czapka może się przydać. Koniecznie pełne buty.
- Niedźwiedzie – miśki mieszkają w lasach między tunelem a Curtea de Argeș. Najważniejsze: jedź ostrożnie, nie wysiadaj z samochodu, nie wystawiaj rąk przez otwarte okno. Wyglądają uroczo, ale to dzikie istoty. Pamiętaj, że to Ty przejeżdżasz przez „ich podwórko” i jesteś gościem.
- O której wyruszyć – najlepiej wyjechać w drogę już koło 7 rano.
- Sprawny samochód – jeśli nie masz zaufania do hamulców w swoim samochodzie, to w żadnym wypadku nie wyruszaj w drogę.
Podsumowanie
Droga do chmur serwuje tak niesamowite widoki i taką porcję adrenaliny, że przez kilka następnych dni zasypiasz z obrazem serpentyn przed oczami. Koniecznie wpisz Transfăgărășan na listę punktów obowiązkowych do zobaczenia w Rumunii. Podobno sky is the limit, ale to jedno z tych miejsc, gdzie niekoniecznie.
Żeby w pełni docenić urok trasy transfogarskiej, to naszym zdaniem trzeba ją przejechać dwa razy. Raz zacząć od północy tak jak my, a później od strony Curtea de Argeș.