Salina Turda uchodzi za jedną z największych atrakcji Rumunii i co roku przyciąga rzesze turystów z całego świata. Salina Turda ma w sobie coś kosmicznego, magicznego i gwarantuje niezapomniane wrażenia. Zjawiskowa i spektakularna. Coś jeszcze dodać na zachętę? Spacer pod ziemią po galeryjce na wysokości 13. piętra albo pływanie łódką po słonym jeziorze, a pod taflą mroczne 6 metrów głębokości. Lubisz takie klimaty? Transylwania to nie tylko Drakula.
Salina Turda – jak to się wszystko zaczęło
Początki kopalni soli najprawdopodobniej sięgają czasów Imperium Rzymskiego, co pozwala zaliczyć Turdę do najstarszych solnych wyrobisk Europy. Z pewnością wydobyciem soli zajmowano się w średniowieczu. Kopalnię wspominają węgierskie zapisy z 1075 i 1271 roku.
Najintensywniej eksploatowano złoża za czasów panowania Habsburgów nad Siedmiogrodem, czyli od przełomu lat 80. i 90. XVII wieku, ale już od połowy XIX wieku wydobycie soli systematycznie malało. Kopalnia zakończyła działalność w 1932 roku, gdy metoda wydobycia okazała się zbyt przestarzała i droga w utrzymaniu.
Od górnictwa do centrum rozrywki
Wielka inwestycja w przystosowanie kopalni do celów turystycznych spowodowała, że Salina Turda przyciąga tysiące turystów z całego świata.
A jak to wygląda? Genialnie i zupełnie inaczej niż w Wieliczce. Czytaj dalej.
Zwiedzanie kopalni
Najważniejsze, że kopalnię zwiedza się samodzielnie, we własnym tempie. Cudowna sprawa. Według nas trzeba zarezerwować minimum 2 godziny. Bez obaw, nie zgubisz się. Wszystko dobrze oznakowane, a tablice informacyjne objaśnią, gdzie się znajdujesz.
Początek trasy
Zaraz za kasą lekki niepokój, że chyba coś się nie zgadza. Jakiś nudny chodnik kopalniany, a gdzie ten kosmos obiecany w Internecie? Owszem, ściany tak błyszczą, jak na zdjęciach, robią wrażenie lakierowanych, ale tu coś nie pasuje.
Spokojnie, na początek trafisz do korytarza Franciszka Józefa, który wykuto w latach 1853-1870, by ułatwić transport wydobytej soli (ponad 900 metrów długości).
Na poziomie zbliżonym do wejścia do kopalni można zapoznać się z historią kopalni, czyli saliny, a wystarczy skręcić w zakamarki po lewej stronie i robi się ciekawiej. Szwendaj się i odrywaj tajemnice Salina Turda.
Mina Rudolf
Prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy schodzi się schodami na sam dół do miejsca zwanego Mina Rudolf. Ile do pokonania?
Bagatelka – trzeba tylko zejść tak, jakby schodziło się 13. piętra i pokonać 172 stopnie.
Przed Tobą dość długa trasa pełna schodów, ale zdecydowanie warta wysiłku, bo dopiero dzięki niej poznasz ogrom kopalni oraz zachwycający projekt rumuńskich architektów. Co jest największym atutem projektu? Oświetlenie. Dzięki niemu czujesz się jak odkrywca, zdobywca na tropie wielkiej przygody.
I oczywiście zachwycają wyłaniające się z mroku stalaktyty – słone sople, które stale rosną, nawet 2 centymetry rocznie.
Mina Rudolf to naprawdę ogromne pomieszczenie o wymiarach: 42 metrów głębokości (wysokości), 50 szerokości i 80 długości. Tutaj właśnie aż do 1932 roku wydobywano sól.
Salina Turda i aktywne spędzanie czasu pod ziemią
Mina Rudolf to takie centrum rozrywki na głębokości 120 metrów pod powierzchnią ziemi, ale nie ma obowiązku korzystania z dodatkowych atrakcji, których nie obejmuje cena biletu.
Atrakcją dla rodzin, czy grup znajomych mogą być różnego rodzaju opcje gier, z których można skorzystać pod ziemią – minigolf, tenis, bilard itd. Dla odważnych przejażdżka diabelskim kołem/młynem (20 metrów wysokości), a wszystko w otoczeniu połyskujących ścian kopalni.
Tym samym można dłużej i głębiej oddychać czystym powietrzem. Salina Turda wydaje się idealnym pomysłem także na wycieczkę i ruch dla alergików i astmatyków, bo wchodzisz w środowisko pozbawione pyłków i drobnoustrojów.
Mina Terezia – podziemne jezioro i łódki
Z Mina Rudolf trzeba zejść jeszcze niżej do Mina Terezia, a tam zachwyca podziemne jezioro w komorze eksploatowanej w latach 1690-1880.
Oprócz jeziora jest i wysepka, a także opcja pływania łódką po słonym jeziorze.
Mrok jeziora, połyskujące ściany, gra świateł – namiastka magicznego świata z baśni lub snów. Tak nam się podobało, że gdyby nie to, że powoli zbliżała się godzina zamknięcia kopalni, to byśmy jeszcze tu długo stali i podziwiali gęstą i mroczną toń jeziora. A toń faktycznie głęboka, bo nawet do 8 metrów.
Uwaga – dodatkowa opłata za wypożyczenie łódki. Chętnych sporo.
Kosmiczna winda
Po pełnym atrakcji pobycie na dole, na powierzchnię najlepiej wyjechać panoramiczną windą – wrażenie kosmiczne wręcz, a wszystko ponownie dzięki wspaniale zaprojektowanemu oświetleniu – taka namiastka lotu rakietą. Oczywiście, każdy może mieć inne skojarzenia.
Gdzie leży Salina Turda
Pierwsze skojarzenie z Transylwanią? Oczywiście, że Drakula. Okazuje się jednak, że ten region Rumunii ma do zaoferowania o wiele więcej.
Salina Turda leży ok. 225 od zamku Bran oraz ok. 35 kilometrów od miast Cluj-Napoca (Kluż-Napoka) oraz ok. 70 kilometrów od przepięknego miasta Alba Iulia.
Trafiliśmy do Turdy podczas naszej drugiej objazdówki samochodowej po Rumunii, więc nie możemy się wypowiedzieć o transporcie publicznym. Spaliśmy w Turdzie, a na drugi dzień o świcie stąd wyruszyliśmy na Trasę Transfogarską.
Samo miasto ma spory potencjał turystyczny i sporo zabytków. Akurat w 2023 trafiliśmy na wielki remont rynku, ale mamy ochotę tutaj wrócić, by zobaczyć jak miasteczko wypiękniało.
Podsumowanie
Na zdjęciach oglądanych w Internecie Salina Turda prezentuje się niesamowicie, kosmicznie i obłędnie. Na żywo… genialnie. I gdzieś przy tym wszystkim umyka historia Salina Turda, praca górników i koni, wagoniki, geologia.
Po prostu trzeba przyjechać, zobaczyć i doświadczyć. Polecamy z całego serca dla małych i dużych. Wrażenia niezapomniane.
Życzymy, żeby i Tobie udało się trafić w takim momencie, gdy nie ma szkolnych wycieczek i grup zorganizowanych.
Aktualne godziny otwarcia oraz cennik najlepiej sprawdzić na stronie Salina Turda.
