Zamek Hukvaldy to wspaniała atrakcja dla miłośników średniowiecznej architektury. Z kilku punktów położonego na stromej górze potężnego zamczyska rozciąga się wspaniały widok. Do tego jeszcze sporo zieleni oraz ławek, na których można usiąść, podziwiać stare mury i cieszyć się chwilą relaksu. Nie zabrakło także małej gastronomii, więc po wdrapywaniu się na baszty można uzupełnić spalone kalorie, napić się czegoś chłodnego. Na zamku Hukvaldy czas płynie tak przyjemnie, że nie zakładaj z góry, ile czasu zajmie się wizyta na zamku. Po prostu zwiedzaj, podziwiaj i się rozkoszuj.
Zamek Hukvaldy – położenie
Zamek Hukvaldy znajduje się całkiem blisko od polskiej granicy. Z Cieszyna ok. 45 kilometrów, Krakowa ok. 200 kilometrów, z Bielska-Białej ok. 80 kilometrów. Okolica obfituje w wiele atrakcji – przepiękny Štramberk, zabytki motoryzacji w miejscowości Kopřivnice, szlaki turystyczne, wieże widokowe i malownicze wzgórza. Byliśmy w tym rejonie wiele razy i ciągle mamy niedosyt, a zamek przyciąga jak magnes, by odwiedzić go znowu.
Hukvaldy – jak dojechać
Oczywiście można samochodem, a auto można zostawić na całkiem sporym płatnym parkingu (automat przyjmuje karty). Można skorzystać z transportu publicznego – Hukvaldy mają połączenie autobusowe z Ostrawą i miastem Frýdek-Místek. Rozkład najwygodniej sprawdzić w wyszukiwarce komunikacji miejskiej Ostrawy. Przejazd autobusem z Ostrawy od dworca głównego („Hlavní nádraží”) do przystanku „Hukvaldy, hotel” z 1 przesiadką zajmuje ok. godziny.
Można dojść także szlakiem pieszym z miasteczka Štramberk przez Kopřivnice (przetestowaliśmy kilka lat temu, ok. 17 km tuptania w jedną stronę), ale po zwiedzaniu zamku może już zabraknąć siły lub czasu na powrót.
Parę słów o historii zamku Hukvaldy
Dzieje zamku zaczynają się gdzieś pod koniec XIII wieku. Nazwa zamku i miasteczka wywodzi się od nazwiska Hückeswagen. Do pochodzącego się z Westfalii rodu Hückeswagenów należały okoliczne ziemie w rejonie obecnego Starego Jiczyna (Starý Jičín). Rodzina zaliczała się do kolonizatorów, którzy działali na zlecenie króla Przemysła Ottokara I.
Arnold Hückeswagen otrzymał ziemie, na których stoi zamek Hukvaldy, na przełomie lat 20. i 30. XIII wieku. Warto wspomnieć, że Arnold wypełniał z polecenia króla także misje dyplomatyczne.
Zamek jednak zaczął wznosić dopiero w latach 1257-1285 wnuk Arnolda, czyli Jindřich Hückeswagen. Trzeba przyznać, że lokalizacja zamku bardzo trafiona, bo przy szlaku łączącym Ołomuniec z Cieszynem, a dalej już droga biegła do Krakowa.
Zamek należał do rodziny Hückeswagenów do 1307 roku, a później często zmieniał właścicieli.
W 1347 roku biskup ołomuniecki Jan Volek (prywatnie syn z nieprawego łoża króla Wacława II) kupił zamek, a po nim właścicielem zamku był kolejny biskup. Później znowu wiele lat ciągłych zmian, przez chwilę nawet zamek należał do Jerzego z Podiebradów (Jiří z Poděbrad).
Zamek rozbudowano w drugiej połowie XV wieku, a potem jeszcze w latach 20. i 30. XVI wieku. W XVII wieku wzniesiono bastiony działowe.
Upadek zamku wyznacza rok 1762, gdy pożar zniszczył budowlę. Ostatecznie biskupi sprzedali niepotrzebne im ruiny. Niestety to, co jeszcze jakoś się trzymało, zostało przez lata rozgrabione. Mieszkańcy ochoczo korzystali z zamkowych kamieni do budowy swoich domów. Wiele zamków niestety spotkał taki los.
Hukvaldy – atrakcja turystyczna
Już w XIX wieku zamek, a właściwie wtedy już ruiny, uchodził za atrakcję turystyczną i z pewnością uratowało go to przed całkowitym rozebraniem.
Obecnie ruiny zamku są dobrze utrzymane, a w nowym pawilonie umieszczono kasę i toalety.
Zwiedzanie zamku
Na nieśpieszne zwiedzanie zamku, wspinanie się na wieże warto zarezerwować tyle czasu, ile potrzebujesz. Zaplanuj tak zwiedzanie, by nic Cię nie poganiało. Akurat trafiliśmy na imprezy na zamku, więc w takim dniu jeszcze warto zostać i obejrzeć występy. Kalendarz imprez na zamku bardzo urozmaicony i można go sprawdzić na stronie zamku (zakładka akce).
Mury, wieże, kilka bram to nie jedyna atrakcja zamka. Na zamku wzniesiono barokową kaplicę sv. Ondřeja (św. Andrzeja, patrona regionu), która stanowi najlepiej zachowany budynek na terenie zamku. Odrestaurowano ją już w XIX wieku, a dzięki dobrej akustyce służy także za salę koncertową.
Ciekawie prezentuje się potężny fragment zamku zwany motta, a w sezonie na scenie właśnie tutaj odbywają się występy. Kiedyś motta służyła za więzienie, a podczas prac w latach 60. XX wieku znaleziono fragmenty łańcuchów i kajdan, który przykuci byli więźniowie do ścian.
Podsumowanie
Podejście na zamek jest strome i dość mozolne. Czerwony szlak wiedzie jednak przez lasek, więc w upalny dzień idzie się mimo stromizny spacer całkiem przyjemny. Ze szlaku pięknie prezentuje się kościół św. Maksymiliana i brama.
W miasteczku nie brakuje dobrych restauracji – my polecamy przy głównej ulicy (już 2 raz tu zawitaliśmy) lokal o przewrotnej w tym rejonie Europy nazwie U námořníka (U marynarza). Dokąd na deser? Ciut bliżej kościoła, obok sklepu Coop (budynek lekko cofnięty od chodnika) znajdziesz piekarnię (Hukvaldská pekárna), która jest zaopatrzona w miejscowe słodkie przysmaki – kolače w różnych wersjach. Łatwo tutaj trafić po przyjemnym zapachu, ale i po klientach, którzy wychodzą z wielkimi tekturowymi pudełkami, w jakich zazwyczaj dostaje się pizzę na wynos.