Czerwony Klasztor to miejsce dobrze znane turystom odwiedzającym Szczawnicę. Wystarczy dwugodzinny spacer wzdłuż malowniczego Dunajca, by dotrzeć do dawnego klasztoru kartuzów i kamedułów. Klasztor wzniesiono blisko miejsca, gdzie potok Lipník wpada do Dunajca, a z dziedzińca pięknie widać Trzy Korony. Trzeba przyznać, że miejsce zakonnicy wybrali urokliwe, choć jednocześnie odludne. Do tego jeszcze z mikroklimatem.
Historia Czerwonego Klasztoru w pigułce
Początki czerwonego Klasztoru (Červený Kláštor) sięgają roku 1320, gdy kartuzi akurat tutaj mogli założyć filię swojego klasztoru znanego jako Kláštorisko na terenie Słowackiego Raju. Lokalizacja z dala od ludzkich siedzib była wręcz idealna.
Klasztor został ufundowany przez węgierskiego możnego, który zwał się Kokosz Berzeviczy, a jeśli był_aś na zamku w Niedzicy, to z pewnością znasz już to nazwisko. Wielmożny Kokosz (węg. kakas, wym. [kokosz] to kogut) w ramach pokuty za zamordowanie Chyderka (Friedricha) György miał wybudować 6 klasztorów i zamówić 4 tysiące mszy. Czy nie kojarzy Ci się ta pokuta z kościołami fundowanymi przez naszego Kazimierza Wielkiego po zabójstwie Baryczki?
Początkowo wzniesiono drewniany budynek i stopniowo wznoszono zabudowania z cegły i kamienia, w tym domki dla mnichów.
Niestety mnisi nie mogli cieszyć się spokojem. Szczególnie dokuczliwy był napad przeprowadzony przez wojaków z zamku Nidzicy. Ostatecznie w 1545 mnisi wynieśli się, a król Ferdynand I zdecydował o likwidacji kartuskiego klasztoru.
W XVIII wieku klasztor przeszedł w ręce kamedułów, którzy przekształcili go w erem o surowej regule. A dokładniej było to tak. W 1699 teren i budynki po opustoszałym klasztorze kupił biskup Nitry. Biskup Ladislav Maťašovský przekazał ostatecznie zabudowania kamedułom w 1711 roku.
W XVIII wieku zbudowano aż 10 nowych domów klasztornych, wszystkie zabudowania stopniowo nabierały barokowego charakteru. Ponadto w 1750 roku kościół zyskał cebulasty hełm, którego już nie ma.
Czasy kamedułów
Kameduli nie tylko kontemplowali i modlili się, ale zajmowali się z sukcesami nauką i sztuką. Do wielkich zasług kamedułów leży zaliczyć pierwszy słownik łacińsko-słowacki (1763), co sprawiło, że brat Romuald Hadbavný (1714-1780) zapisał się na złotymi zgłoskami w gronie słowackich filologów. Jakby było mało, to brat Romuald przełożył na język słowacki Pismo Święte. To musiał być tytan pracy.
Za czasów kamedułów w latach 1745-1769 działała przy klasztorze szkoła kształcąca młodych zakonników, a po przeniesieniu szkoły w inne miejsce, klasztor pełnił funkcję sanatorium lub raczej domu opieki dla starych i zniedołężniałych mnichów. Mogli tutaj liczyć na dobrą opiekę medyczną.
Brat Cyprián – zielarz, aptekarz i lekarz
Nie tylko pasja filologiczna mogła rozkwitać w Czerwonym Klasztorze. Kolejnym zakonnikiem, z którego zakon mógł być dumny był brat Cyprián. Wiadomo, że naprawdę nazywał się, Franz Ignatz Jaisge (František Ignác Jaeschke, 1724-1775) i urodził w Polkowicach na Śląsku, a medycynę studiował we Wrocławiu. Śluby zakonne złożył 1752 w Nitrze, od 1753 znany jako „bratr Cyprián”. Następnie w Czerwonym Klasztorze pojawił się w 1756, a dziełem jego życia był zachowany do dziś zielnik, w którym zebrał prawie 300 roślin z Pienin i Tatr. On także musiał mieć zacięcie filologiczne, o czym świadczyć może choćby to, że okazy roślin opisywał po polsku, niemiecku, grecku oraz po łacinie.
Legenda głosi, że brat Cyprián miał także smykałkę techniczną i podobno zbudował coś w rodzaju aparatu latającego i latał na nim z Trzech Koron. W zachowanych zapiskach samego brata Cypriána i w klasztornej kronice wzmianki o tak niezwykłym wydarzeniu jednak nie znaleziono. Podobno w każdej legendzie znajdzie się ziarnko prawdy. Kto wie, może miał także takie śmiałe plany.
Upadek klasztoru
Na mocy decyzji cesarza Józefa II zlikwidowano klasztor w ramach słynnej kasaty. Po odejściu ostatnich 17 kamedułów zabudowania szybko zaczęły popadać w ruinę. Dodatkowo pożar w 1907 roku jeszcze pogorszył sytuację. Dopiero w 1956 roku zaczęły się prace remontowe, które zahamowały dalszą degradację historycznego kompleksu.
Zwiedzanie klasztoru
Część klasztornych zabudowań obecnie to już ruiny, głównie domki mnichów, ale nadal możemy podziwiać gotycki kościół (o nim więcej za chwilę), refektarz (jadalnia), wieżę zegarową, krużganki.
Cypriána i jego zielarską pasję przypominają niewielkie ogródki urządzone między pozostałościami eremów. Z tablic informacyjnych można przy okazji dowiedzieć się o właściwościach leczniczych wybranych roślin. Niestety w sezonie jesienno-zimowym nie była udostępniona do zwiedzania apteka Cypriána (Cypriánova lekáreň), ale kopię jego zielnika zobaczyć można w klasztornym muzeum (oryginał znajduje się w Muzeum Narodowym w Bratysławie).
Muzeum w Czerwonym Klasztorze działa od 1993 roku. Od naszej ostatniej wizyty nastąpiło wiele zmian – po pierwsze muzeum zyskało interaktywne elementy – można wysłuchać opowieści kartuza i kameduła. Dużą atrakcją są szufladki z ziołami, nawet powąchać można ich zawartość. Spory remont i przemiany przeszedł klasztor w latach 2022-2024. Według ulotki dostępnej przy kasie, największe prace zakończyły się w wiosną 2024, ale i w październiku 2024 widać było, że część prac na dziedzińcu obok kościoła jeszcze trwa. Trzeba będzie wrócić za rok lub dwa.
Aktualne godziny otwarcia i ceny biletów najlepiej sprawdzić na oficjalnej stronie muzeum.
Kościół św. Antoniego Pustelnika
Zwiedzając klasztor jedno miejsce przykuwa uwagę, a które odzyskało blask całkiem niedawno. Ten najważniejszy budynek klasztoru – Kostol sv. Antona Pustovníka – budowano przez około 40 lat, a zaczęto w 1360. Zgodnie z zasadami obowiązującymi kartuzów, kościół miał prostą konstrukcję bez wieży i bocznych naw. Rozbudowano go jednak na przełomie XV i XVI wieku.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to sklepienia krzyżowo-żebrowe oraz stiuki na sklepieniach. Malowidła są dziełem włoskich artystów, a prace zakończono w 1746 roku.
Ołtarz wykonali znani z imienia i nazwiska mistrzowie pochodzący z Lewoczy.
Rzeźbiarz Dionýz Reismayer (zm. 1767) działający na Spiszu i w Bratysławie, którego sporo dzieł zachowało się do dziś, a polichromie wykonał malarz Jan Reich.
Centralną postacią ołtarza jest figura patrona kościoła – św. Antoniego Pustelnika – wzorca do naśladowania kontemplacyjnego życia. Po jego bokach figury św. Stefana i św. Władysława.
Uroku wnętrzu kościoła dodaje 5 okien z witrażami. Dzięki temu, że znajdują na południowej ścianie, do kościoła wpada sporo dziennego światła.
Dawno temu świeccy mogli wejść do kościoła klasztornego jedynie zachodnim wejściem i mogli przebywać wyłącznie pod chórem.
Z zakrystii spiralnymi schodami mnisi wchodzili do biblioteki.
Refektarz
Zakonnicy spożywali posiłki w refektarzu. Konserwatorom udało się odnowić częściowo malowidła ścienne, które powstały po roku 1525. Można się spotkać z opinią, że ich autor inspirował się grafikami Dürera z cyklu pasyjnego.

Refektarz to najlepiej zachowane pomieszczenie późnogotyckie. W czasach kamedułów znajdował się tutaj także piec.

Czerwony klasztor – jak dojechać
Jeśli będziesz na wakacjach w Szczawnicy, możesz dostać się do Czerwonego Klasztoru spacerem, ale uprzedzamy – spacer w obie strony to ponad 4 godziny. Wielu turystów dociera do Czerwonego Klasztoru na rowerze. W Szczawnicy możesz skorzystać z oferty wielu wypożyczalni rowerów.
Turyści odpoczywający w Sromowcach Niżnych mogą po prostu przejść mostem nad Dunajcem i także dotrzeć do ruin klasztoru pieszo lub na rowerze.
Oczywiście można także przyjechać samochodem, ale my jednak sugerujemy ekologiczne rozwiązania, bo malownicza okolica sprzyja szwendaniu się w swoim tempie.
Jak wrócić do Szczawnicy? My któregoś roku skorzystaliśmy ze słowackiego spływu (przystań znajdziesz kilka kroków od klasztoru), który kończy obok dawnego przejścia granicznego. Stamtąd już blisko do Szczawnicy.
Podsumowanie
Za każdym razem, gdy odwiedzamy Czerwony Klasztor nasuwa się refleksja na temat ciężkiego życia mnichów w tej odludnej, chłodnej górskiej okolicy. Teraz miejsce tętni życiem, turyści przyjeżdżają, przychodzą na wiele sposobów, a bufet koło klasztoru pracuje na pełnych obrotach. Ruch turystyczny i most sprawiły, że i wioska odżyła.