Słyszysz Paradyż i masz od razu skojarzenia? Nie, nie chodzi nam o producenta fliz (w Krakowie wiedzą, co to takiego – a to po prostu kafelki). Dziś zapraszamy do innego Paradyża. Niewielka miejscowość Gościkowo-Paradyż może poszczycić się jednym z najpiękniejszych barokowych zabytków Ziemi Lubuskiej. Za potężnym murem skrywa się zachwycający kościół, rozległy ogród i kilka wieków historii. Wystarczy przejść przez furtę i jakby czas zwolnił. Wchodzisz z nami? Chcesz wyobrazić sobie, jak kiedyś żyli tutaj cystersi?
Pocysterski zespół klasztorny
Klasztor ufundował 29 stycznia 1230 roku wojewoda poznański Mikołaj Bronisz herbu Wieniawa. Na mocy aktu darowizny ziemia (dobra rodowe wojewody) została przekazana na rzecz opactwa cystersów z miejscowości Lehnin w Brandenburgii.
W 1234 roku biskup poznański Paweł zalecił rozpoczęcie budowy kościoła pod wezwaniem św. Marcina, która trwała prawie do końca XIII wieku. Natomiast działalności cystersów na tym terenie liczy się od 1236 roku, gdy pojawiło się 12 braci i opat. Zamieszkali w drewnianym klasztorze.
Dzięki temu, że cystersi świetnie sobie radzili w sprawach ekonomicznych – ich majątek systematycznie się powiększał. Już w 1257 wieku posiadali dobra w ponad 30 wsiach. Nie musieli się martwić o przychody, a dzięki temu mogli rozbudować klasztor oraz kościół.
Za panowania Władysława Łokietka cystersi mogli liczyć na przychylność władcy, a później także cieszyli się wsparciem Ludwika Węgierskiego i Władysława Jagiełły.
W kolejnych wiekach sytuacja finansowa klasztoru nie była już tak dobra, a spory i procesy z sąsiadami przysparzały problemów.
XIX wiek nie był dla cystersów łaskawy – najpierw kasata zakonu w 1810 roku przez króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III i ostateczna likwidacja opactwa w Paradyżu w 1834 roku. Niestety wtedy klasztorna biblioteka uległa rozproszeniu – wielka strata dla kultury, a część wyposażenia sprzedana została na licytacji.
Kościół św. Marcina
Pierwotnie gotycki kościół św. Marcina przeszedł wiele zmian na przestrzeni wieków. Niektóre z nich wynikały z konieczności odbudowy świątyni po pożarach w 1633 i 1722. Największe zmiany nie tylko w wyglądzie kościoła, ale i klasztoru to efekt prac przeprowadzonych na podstawie projektu Karola Martina Frantza w latach 1757-1760. Dzięki remontowi kompleks wypiękniał w późnobarokowym stylu.
Zwiedzając kościół, najdłużej zatrzymaliśmy się przy ołtarzu głównym z 1739 roku. Wyszedł on spod dłut saksońskich rzeźbiarzy. Na ich czele stał Johann Caspar Hennevogel oraz jego synowie Johann Wilhelm i Christoph. Ołtarz ocieka złotem, barokowym przepychem, a mnogość postaci i detali wręcz przytłacza.
W centralnej części ołtarza umieszczono obraz, który wyszedł spod pędzla sławnego Feliksa Antona Schefflera (1701-1760). To nazwisko pojawia się również, gdy zwiedza się m.in. Wrocław, Nysę, Krzeszów, Jelenią Górą lub Książ.
Trudno także nie zatrzymać się na dłużej przy biało-złotej ambonie.
Jakub z Paradyża
Warto wspomnieć kilka słów o znanej postaci związanej w młodości Paradyżem. Otóż Jakub z Paradyża (ok. 1380-1464) – filozof i teolog, autor prac z zakresu mistyki i ascezy rozpoczął swoją duchową drogę właśnie wśród cystersów w Paradyżu.
Przez wiele lat związany z Krakowem – ukończył studia na Akademii Krakowskiej z tytułem magistra w 1423 roku, a w 1432 uzyskał tytuł doktora teologii. Do roku 1441 wykładał jako profesor.
Po 1442 wyjechał z Polski – działał w m.in. w Bazylei, a ostatnie lata życia spędził w klasztorze kartuzów Erfurcie.
Jego słynne dzieło De arte bene moriendi (Traktat o sztuce dobrego umierania) zostało całkiem niedawno wydane w polskim tłumaczeniu.
Paradyż – tajemnicze słowo
Słowo „paradyż” brzmi obco, a powstało w wyniku językowych przekształceń. Wraz z pojawieniem się cystersów pojawiła się nazwa Paradisus Matris Dei (Raj Matki Boskiej), co z czasem przekształciło się w polską nazwę Paradyż.
Muzeum w Paradyżu
W niewielkim muzeum można zobaczyć kilka ksiąg, naczynia liturgiczne i szaty. Do Paradyża wrócił po latach cynowy lawaterz.
Ciekawym eksponatem jest jarzmo dzwonu z XVIII wieku, czy drzwi do krypty. Niestety wpadające do muzeum światło sprawiło, że trudno było o dobre zdjęcia, a światło odbijało się w szkle gablot i oprawach rycin.
Ogród w Paradyżu
Urzekł nas ogród w Paradyżu. Oczami wyobraźni widzieliśmy cystersów przechadzających się między drzewami lub zbierających jabłka.
Najpiękniejszy widok to jednak kościół św. Marcina odbijający w stawie.
Jak dojechać
Niestety komunikacja publiczna w województwie lubuskim działa, jak działa. A raczej nie działa, więc najwygodniej dostać się jednak tutaj samochodem. Przed budynkiem duży parking.
Najbliższa większa miejscowość to urokliwy Międzyrzecz. Niedaleko stąd także do pięknego Świebodzina i nie mamy na myśli słynnej figury, bo miasteczko ma się czym pochwalić. Można te 3 miejscowości połączyć w całodzienną wycieczkę.
Podsumowanie
Od kilku lat szwendamy się od po Ziemi Lubuskiej i przejeżdżaliśmy wielokrotnie przez Gościkowo-Paradyż. A to byliśmy tu za późno, a to za wcześnie, a to pandemia. Wreszcie postanowiliśmy wybrać się specjalnie do Paradyża po burzowym poranku. Prognoza twierdziła, że ok. 14 ma pogoda się poprawić i faktycznie, jak na zamówienie koło Kaławy wyszło słońce, a Paradyż przywitał nas piękną pogodą. Chociaż była sobota, to zwiedzaliśmy w 6-osobowej grupie. Zwiedzanie bez pośpiechu, z sympatyczną przewodniczką sprawiło nam wielką frajdę.
Informacja o warunkach zwiedzania, cenę biletów najlepiej sprawdzić wcześniej https://paradisus.pl.